Recenzja „Gran Turismo 6”

Pierwsze chwile z Gran Turismo 6 nie należą do najmilszych. Już na starcie czekała na mnie obowiązkowa instalacja dużej aktualizacji. Potem trzeba przebrnąć przez nudne intro, które - tak jak w ostatnich częściach cyklu - stara się nadać mistycyzm całej otoczce wyścigów w GT. Gdy już myślisz, że zaraz wybierzesz swój pierwszy samochód to do zaliczenia czeka szybki przejazd objaśniający co, jak i gdzie. W końcu znajdziesz się w nowym, czyli wygodniejszym i czytelniejszym menu głównym i kiedy chcesz kupić swoje pierwsze auto okazuje się, że wybrać można tylko... Hondę Jazz. Naprawdę? Oto gram w grę gdzie mam do dyspozycji grubo ponad tysiąc aut, a autorzy na samym początku zabraniają mi wybrać czym zacznę całą przygodę za kółkiem. Trochę mnie ta sytuacja wkurzyła, przez co pierwsze wyścigi siedziałem z zaciśniętymi zębami przeklinając po kolei Polyphony i Hondę. Jednak z chwilą, gdy uzbierałem kasę na pierwszy prawdziwy samochód (Subaru Impreza z '98) wtedy uderzyło mnie, że...