Recenzja „Niesamowity Spider-Man”

Jakoś tak się złożyło, że to człowiek-pająk jest moim ulubionym bohaterem komiksowym. Spory wpływ na to miał z pewnością fakt, że jako dzieciak godzinami oglądałem kreskówkę z nowojorskim superbohaterem, zagrywałem się też w gry na pierwszym Playstation. Choć trylogia filmowa zapoczątkowana w 2002 roku podobała mi się, ucieszyłem się kiedy zapowiedziano jej reboot - wszak Spider-Mana nigdy nie za wiele. Jak zwykle w takich przypadkach bywa, właściciel praw do postaci - firma Activision - zwietrzył szansę na dodatkowy zarobek i wraz z premierą filmu, na półki sklepowe wskoczyła gra o tym samym tytule. Na szczęście autorzy ze studia Beenox nie poszli na łatwiznę i postanowili stworzyć tytuł nieco ambitniejszy niż tzw. crapy na licencji - coś na wzór ostatnich dwóch Batmanów. I choć poziomu Arkham Asylum/City nie udało się osiągnąć, jestem przekonany, że po growego Niesamowitego Spider-Mana mogą sięgać nie tylko fani i z pewnością nie będą rozczarowani.