Recenzja „Tom Clancy’s: EndWar”

Rok 2016 na stale zapisuje się na kartach krwawej historii ludzkości. Atomowa zagłada pochłania ponad 20 milionów ofiar na Bliskim Wschodzie. Światowy rynek, w większości oparty na surowcach mineralnych, przeżywa niewyobrażalny kryzys. Chaos wywołuje wzrost ceny do 800$ za baryłkę ropy. Rok później, zagrożenie wybuchu ogólnoświatowej wojny atomowej zostaje tymczasowo zażegnane. Stany zjednoczone wspólnie z Europą opracowują kompleksowy system kosmicznej tarczy antyrakietowej. Rosja odzyskując dawną potęgę, jako światowy potentat surowców energetycznych, prężnie rozwija się gospodarczo i militarnie. Zachodnia Europa, z wyjątkiem Anglii i Irlandii, jednoczy się tworząc Europejską Federację. Stary kontynent staje się miejscem narodzin mocarstwa na miarę 21-szego wieku. W 2020 Stany Zjednoczone są na skraju zakończenia budowy Freedom Star, orbitalnej platformy militarnej, kontrowersyjnego projektu, który doszczętnie niszczy nadwyrężone fundamenty wcześniejszych porumień pokojowych. Europejska Federacja, na wznak protestu, wycofuje się z NATO. Napięcie pomiędzy Rosją, Stanami Zjednoczonymi i starym kontynentem sięgają kulminacyjnego punktu. EndWar, wojna ostateczna, ma się dopiero rozpocząć.